Strona główna | Mapa serwisu | English version  
 Przedszkole
im. Św.Aniołów Stróżów
przy
parafii rzymsko-katolickiej
pw. Maryi Królowej
w Poznaniu
 
Aniołowie Stróżowie
Gazetka > czerwiec 2007 > Aniołowie Stróżowie
Opowiadanie na wakacje…

 

„Anioły na straży”


Potem Elizeusz modlił się tymi słowami: „Panie! Racz otworzyć oczy jego, aby widział”. Pan otworzył oczy jego sługi, a on zobaczył: oto góra pełna była ognistych rumaków i rydwanów otaczających Elizeusza.
 DRUGA KSIĘGA KRÓLEWSKA 6,17

Najbardziej fascynujący przypadek anielskiej interwencji ma chyba miejsce wówczas, gdy anioł ukazuje się innym, zaś sama osłaniana osoba zupełnie nic nie widzi. Wyżej cytowany fragment ukazuje Elizeusza, Boskiego proroka, który wyraźnie widzi anioły, natomiast jego sługa widzi jedynie armię przeciwnika- aż do chwili, gdy otwierają się jego duchowe oczy.
Oto podobne historie. Pisarka Betty Malz przedstawiła mi przykład jej przyjaciela Billa (który nie chciał tu występować pod prawdziwym imieniem). Bill wraz z żoną i dwojgiem dzieci spędzali wakacje nad jeziorem Big Bear w Kalifornii, niedaleko Apple Valley. Żona gotowała coś przy ognisku, a Bill robił rodzinie zdjęcia. Następnie czytał Biblię, prosząc Boga, aby chronił ich i dał im bezpieczny wypoczynek.
Jednakże w tej samej chwili ich spokój zakłóciło sześciu motocyklistów, którzy rycząc silnikami nadjechali nie wiadomo skąd. Jeden z nich wyciągnął pistolet i kazał oniemiałej rodzinie położyć na ziemi portfele i portmonetki. Uczynili to, a przerażony Bill w pośpiechu upuścił aparat.
Równie nieoczekiwanie i szybko mężczyźni odjechali. Wydawało się, że coś niezwykle ich przeraziło. Upuścili zagrabione przedmioty, odwrócili się i już ich nie było. Dlaczego odjechali tak nagle, i to porzucając swój łup? Rodzina Billa, wciąż zmieszana, ale z uczuciem ulgi podziękowała Bogu za ocalenie. Resztę wakacji rodzina spędziła spokojnie. Po powrocie do domu wywołali zdjęcia i dopiero wtedy zobaczyli to, co najwyraźniej owej nocy ujrzeli motocykliści. Na jednym zdjęciu wyraźnie widać postać ubranego w biel anioła, który stoi czuwając nad siedzącą przy ognisku rodziną.

                Louis Torres, duszpasterz młodzieży, obecnie pracujący w Meksyku, niegdyś był dyrektorem Centrum Pomocy Młodocianym w Filadelfii. Pewnego ranka wygłaszał mowę w zgromadzeniu kościelnym, do którego należała Betty i on również potwierdził biblijną koncepcję aniołów ukazanych jako silnych żołnierzy, którzy czasami stają się widoczni dla tych, którzy muszą ich ujrzeć, by uwierzyć. W Aniołach czuwających nade mną, Betty wspomina pewną młodą kobietę o imieniu Myra, o której opowiadał Torres:
                Myra pracowała w Centrum w tym samym czasie, co Torres. Organizacja znajdowała się w nieciekawej dzielnicy i Myra niepokoiła się o nastolatków, którzy przychodzili do niej szukając chrześcijańskiej rady. Nie łatwo było In tam dotrzeć, gdyż nieustannie zaczepiały ich wyrostki z okolicznych gangów. Przez pewien czas każdego wieczora Myra pozostawała sama w Centrum, a wówczas członkowie gangu przeszkadzali jej, waląc w drzwi i obrzucając ją wyzwiskami.
Gdy przyszli pewnej nocy, Myra poczuła, że musi opowiedzieć im o Jezusie. Wiedziała, jak niebezpieczne może stać się to przedsięwzięcie, więc najpierw pomodliła się. Tak, była pewna, że prawidłowo zrozumiała Pana. Otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz. Młodzi opryszkowie otoczyli ją, a ona starając się zapanować nad głosem, mówiła o Jezusie. Jednak nie chcieli jej słuchać. Grozili, że utopią ją w pobliskiej rzece. Myra starała się zachować spokój i schroniła się we wnętrzu budynku. Nie poszli za nia.
Następnego wieczora znów przyszli, ponownie waląc do drzwi i wykrzykując groźby. Myra wierzyła, że potrafi do nich jakoś dotrzeć. Szeptem pomodliła się do Jezusa: „Panie, niech  Twe anioły pójdą ze mną i ochraniają mnie.” Potem otworzyła drzwi i już miała do nich mówić, gdy młodzi ludzie nagle przestali krzyczeć. spojrzeli na siebie i szybko zniknęli. Dlaczego odeszli?
Nie wracali przez kilka dni. Następnie, pewnego popołudnia, ku ogólnemu zdziwieniu, spokojnie przyszli do Centrum. Długo potem, gdy narodziła się już pomiędzy nimi więź zaufania, Torres zapytał, dlaczego owej nocy tak spokojnie odeszli i przestali grozić ich współpracowniczce. Jeden z młodzieńców odpowiedział:
- Zobaczyliśmy jej faceta i już nikt nie ośmielił się jej tknąć. Ten laluś miał ponad dwa metry.
- Nie wiedziałem, że Myra ma chłopaka-odpowiedział zamyślony Louis - W każdym razie, tamtej nocy była tu sama.
- Nie, przecież widzieliśmy go – upierali się przy swoim. – Stał tuż za nią.
- W tym eleganckim, białym garniturze wydawał się wielki jak dąb….

                                                               J.W. Anderson  ,,Anielskie drogi”.
To jest stopka